Translate me !!

środa, 6 lipca 2016

ADOLF - Książe - ukryty pieszczoch


Pojawił się jako drugi kocur w stadzie.
Czarny/dymny z białymi skarpetkami, piękną białą kryzą, białym brzuszkiem i białymi akcentami przy nosku.


Hero szybko dał nam do zrozumienia, że Maine Coony to koty stadne i oprócz ukochanego człowieka potrzebują towarzystwa innego zwierzaka - np. kota lub psa.

W listopadzie 2013 trafiłam z Sonją na wystawę kotów rasowych w poznańskiej Arenie. Początkowo chciałyśmy białego kocurka ale dzięki splotowi dziwnych
okoliczności, zobaczyłyśmy nagle siedmiomiesięcznego wówczas Adolfika. Wystarczyło jedno spojrzenie i byłyśmy zakochane, a kiedy Pani Aneta (hodowca) podała mi go na ręce nie chciałam się już z nim rozstać.
Nowego kocurka przywiózł do nas tego samego dnia, wieczorem, Pan Sławek (hodowca).


Tym razem oprócz radości z powitania nowego przyjaciela zastanawiałyśmy się jaka będzie reakcja Hero. 
Adolf był dość odważny. Chodził po mieszkaniu i zwiedzał wszystko z podniesionym ogonem a Hero tuptał za nim na lekko obniżonych łapach. Przez pierwszą godzinę chłopaki trzymali dystans i trochę posykiwali na siebie. Ale później dość szybko zaprzyjaźnili się. Dodatkowo ja i Sonja chodziłyśmy za nimi starając się od czasu do czasy brać ich na ręce i przybliżać do siebie, jakby miało to w czymś pomóc, bo przecież i tak sami musieli się do siebie przyzwyczaić. :) 


Adolf to prawdziwy indywidualista, który chodzi własnymi ścieżkami i nie przepada za zbyt dużym tłokiem - zwłaszcza podczas zabawy. Czasami muszę go wręcz ładnie zapraszać, zachęcać , żeby przyszedł do mnie albo droczy się ze mną przy jedzeniu kąsków z surowego mięsa i zjada kiedy go ładnie poproszę - niczym książę. Ma nawet własny tron.
Mimo regularnego dostojnego zachowania ma swoje śmieszne zachowania. Kiedy wchodzi do kuchni tylko z nami - bez innych kotów wystarczy powiedzieć słowo "roladka!" i kot zaczyna kręcić się w kółko, przewraca się na boczek i turla w jedną i drugą stronę kilka razy, po czym czeka na pochwałę! Zaczął tak robić kiedyś sam z siebie i tak już zostało :).




Jest najmniejszym kocurem w całym stadzie ale nadrabia pięknym długim futrem, szybkością i niesamowitą skocznością. Można powiedzieć, że jest to kot kompaktowy, składak :) jak tylko bierze się go na ręce można go obracać w powietrzu a jednak nie traci orientacji. Lubi też udawać kurczaka, siadając w małych pudełkach jak kwoka. W gonitwach po mieszkaniu zawsze wygrywa. Uwielbia zwisać z różnych półek i patrzeć co pod nią jest - kładzie się i zwiesza w dół jedna łapę a czasami wisi głową na dół, czasem nawet połową swojego szarego ciałka!  
Wydaję się, że Adolf wniósł do nas kilka rzeczy, których nauczył się w domu swojego hodowcy od innych kotów - mowa tutaj o roladkach i o zwisaniu z różnych rzeczy. Ciekawe, że mimo nowego otoczenia, nowych towarzyszy nie zapomniał z wrażenia o swoich starych zwyczajach.
Kiedy długo siedzę przed komputerem i pracuję Adolf regularnie, niczym "z zegarkiem na łapie", wskakuje na biurko ok. 13.00 i zaczyna się miziać, ocierać i mruczeć. Daje mi do zrozumienia, że czas na przerwę. Kocham go za to!


Adolf nie jest kocurem zaczepnym, raczej unika spięć z pozostałymi i w razie konfliktu wycofuje się - Ale tylko do czasu - kiedy mu się znudzi, nagle odwraca się do przeciwnika przodem i patrzy takim wzrokiem, że największy wojownik kuli się i wycofuje tyłem z opuszczonym wzrokiem.

Ulubione zabawy Adolfa
  • gonitwy i sparing z Hero, 
  • turlanie się z woreczkiem smierdziuchem (woreczek wypełniony kocimiętka i nasączony walerianą), 
  • gonitwa za plastikowym, elastycznym patykiem, 
  • skoki do patyka z piórami.
Uwielbia przesiadywać na parapecie przy otwartym oknie i obserwować gołębie. Ma chyba najsilniejszy instynkt łowiecki, który pokazał ostatnio przynosząc do domu złapanego na balkonie małego wróbelka (!!). Nie chciał mi go oddać ale kiedy mu go w końcu odebrałam, okazało się, że ptaszek żyje i może latać.
Inne latające obiekty na które Adolf poluje z umiłowaniem są WIELKIE muchy i wszelkiego rodzaju ćmy! To właśnie dzięki niemu nic nam nie lata po mieszkaniu latem!  
Adolfik przychodzi do nas na pieszczoty lub się pobawić najczęściej kiedy inne koty gdzieś łażą lub śpią. Kiedy bierzemy go na ręce przykleja się do nas jak bobas i delikatnie pomrukuje. A gdy zbyt długo śpię krąży wokół mojej głowy i popiskuje niczym mały kotek. Bardzo go kocham 














Następnym razem opowiemy o kotku - piesku Sonji i Zbyszka - Kaddafim 


Buziaki!!!
~ Aga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz