Translate me !!

czwartek, 16 czerwca 2016

HERO – Król Lew - Tata Kot

    Piękny, rudy kocur, pojawił się jako pierwszy w naszym domu.
To właśnie on podbił moje serce na pamiętnej wystawie kotów, od której wszystko się zaczęło. To był koniec września 2013 roku.

©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©©

    Kiedy do nas przyjechał miał już 9 miesięcy i pierwsze dni nie były dla niego łatwe. Pomimo wielkiej miłości z naszej strony Hero był trochę wystraszony i potrzebował czasu aby zaufać nam i pokochać nowy dom.
     Pierwszego dnia ciekawość nowego miejsca kłóciła się ze strachem. Staraliśmy się na przemian brać go na ręce, tulić, delikatnie przemawiać, ale miał też zapewnioną chwilę wytchnienia od nas i zostawialiśmy go w spokoju aby miał swoją przestrzeń. Pamiętam jak pierwszy raz tego dnia polizał mnie po ręce i zaczął mruczeć - oczywiście miałam ochotę się rozpłynąć z radości i uśmiech nie schodził mi z twarzy :). Pierwszą noc także miałam ciekawą - pobudkę miałam o 3.18 (spojrzałam na zegarek) i bawiłam się z nim jego patyczkiem z piórkami.
    Następnego dnia wysłałam do Pani Joanny i Pana Czarka (hodowców) obszernego i nad wyraz szczegółowego maila z relacją z pierwszych godzin w nowym domu, coś jak godzina - czynność - reakcja ... jedna, druga, trzecia. 





W końcu dawno nie było u nas nowego i tak młodego lokatora, który musi się zapoznać z nowym światem. Z resztą dla Nas w domu to też była nie lada gratka. Kolejne dwa tygodnie były istną huśtawką. Czasami odważnie biegał po domu, żeby nagle słysząc nieznany dźwięk biec za kanapę żeby się schować.
    Dzisiaj jako dorosły kocur HERO jest naszym Królem Lwem.
Jest duży, pięknie zbudowany i waży pomiędzy 7 a 8 kg - chociaż przez ogromną ilość swojego marchewkowego futra wygląda na więcej.


Hero ma nieoficjalne drugie imię - Tatuś, ponieważ dla pozostałych członków stada jest opiekunem, który czasem pokazuje, że On tu rządzi przez chwytanie innych za kark i przyciskanie delikatnie do ziemi, poza chwilami dominacji często "tatusiuje" i funduje wszystkim generalną kąpiel :). Jak na TatęKota przystało wylizuje wszystkie koty ale nie zapomina także o nas. Każdego ranka (ok. 6.00) budzi mnie jego pomruk i lizanie po rękach, myślicie pewnie że chodzi o jedno/dwa liźnięcia... NIE, chodzi o gruntowne wylizanie i wyciumkanie calutkiej ręki... Jak się kocha to można to przetrwać, ale prawda jest taka, że bez tego rytuału jest smutny cały ranek.



    W podsumowaniu HERO uwielbia: spać do "góry kołami", leżeć na środku stołu aby móc wszystko i wszystkich obserwować niczym na skarpie w filmie Król Lew :), wchodzić na piec lub szafę i regały aby być jak najwyżej, bawić się słomkami do napojów, wygrzewać się w porannym słońcu na balkonie i pomagać w gotowaniu.

Kocham go! ©©©

P.S. Rude koty nie są wredne, chociaż Hero czasami specjalnie zrzuci z hukiem papiery i inne przedmioty, które wpadną mu pod łapę z mojego biurka, po to żeby na niego zwrócić uwagę... 




  

~ Aga

czwartek, 2 czerwca 2016

Nowy początek ©©©




Po odejściu Tosia nie potrafiliśmy długo wytrzymać bez czworonożnego przyjaciela. Tęsknotę postanowiliśmy przekuć w miłość do nowego kocura.
Nasze myśli krążyły wokół kotów rasy Ragdoll ale do czasu.

Koniec września 2013 mój mąż Zbyszek wracał z porannego treningu na basenie i przeszedł pod plakatem organizowanej właśnie wystawy kotów.
Bez większego zastanowienia w niedzielę wszyscy byliśmy na wystawie.


Tutaj właśnie pierwszy raz zobaczyłam koty rasy Maine Coon – to była miłość od pierwszego spojrzenia.
Spacerując po wystawie nasz wzrok przyciągały głównie koty w kolorze biało srebrnym. Zatrzymaliśmy się nagle przy jednej z hodowli gdzie dumnie prezentował się wielki kocur. Pamiętam moje zaskoczenie kiedy okazało się, że
ma zaledwie 9 miesięcy i jeszcze urośnie. 
Po rozmowie z Panem Czarkiem okazało się, że ten piękny kot nie jest na sprzedaż ale na ocenie u sędziów jest jego brat, którego możemy kupić i za chwilę go zobaczymy.
Tutaj wspomnę, że idąc na wystawę nie planowaliśmy powrotu do domu z nowym ukochanym przyjacielem.

  

Hero, Adolf, Kaddafi, Ufo, Ilidis


Dzisiaj, trzy lata od pierwszej wystawy na którą przypadkiem trafiliśmy mieszkamy z pięcioma chłopakami dzięki którym mamy istne szaleństwo w domu! Są nieodłącznymi członkami mojej rodziny a dzięki ich obecności każdy dzień jest barwniejszy, ciekawszy i szczęśliwszy. 
Z uśmiechem na twarzy jesteśmy w domu na stałe zaprzyjaźnieni z rolkami do czyszczenia ubrań, pobudkami o świcie i papierami zrzucanymi z biurka dzień w dzień:).
Za dwa dni przedstawię Wam wszystkich po kolei!!

Na zakończenie dwa filmiki z przebiegu wiosennych poranków ©©©
òòòòòòòòò



Buziaki
~ Aga